niedziela, 28 kwietnia 2013

[Kiseop - z dedykacją dla Rosalie Levi] Debiut


Chłopak nie mógł oderwać od niej wzroku. Odkąd minęli się na pasach, nie potrafił przestać za nią iść. Jego tożsamość, jednak nie pozwalała mu na to, żeby do niej podejść. Dziewczyna szła przed siebie z gracją. Jej włosy łagodnie opadały na drobne ramiona. Pod wpływem wiatru jej sukienka spokojnie falowała.
Jego serce uderzało z nieznaną mu dotąd siłą, a całe ciało opanowały dreszcze. Dziewczyna w końcu zatrzymała się. Miał okazję, aby ją zaczepić. Nie miał pojęcia jak. Nie znał się na tym. Kiseop nie miał za dużo czasu. W każdej chwili mogło zapalić się zielone światło i straciłby ją z pola widzenia. Nie zwlekał. Podszedł najbliżej jak tylko mu się udało.
- Przepraszam? - dotknął jej ramienia.
Odwróciła się. Na jej twarzy malowało się lekkie zdziwienie, ale na jego widok... zagościł uśmiech.
- Dzień dobry - ukłonił się.
- Dzień dobry - odpowiedziała tym samym.
- Wiem, że zaczepianie na ulicy... ale... czy... umówiłabyś się ze mną? - przygryzł dolną wargę.
Dziewczyna była widocznie zbita z tropu, ale po chwili wybuchnęła śmiechem.
- To jest jakaś ukryta kamera? - zaczęła się rozglądać.
Kiseopowi zszedł uśmiech z twarzy.
- Nie... - powiedział cicho.
- Ty jesteś Kiseop? Ta... gwiazda? - wskazała na niego palcem.
- Tak... - podrapał się po głowie.
- Skąd mogę mieć pewność, że nie jestem w jakimś programie rozrywkowym? - uniosła brew.
- Nie jesteś... Aigoo... Proszę... Umówisz się ze mną? - `złożył ręce błagalnie.
- Hm... No dobrze - zaśmiała się cicho.
- Dokąd idziesz?
- W sumie... Do nikąd... Wybrałam się po prostu na spacer - westchnęła - Nazywam się ____ - podała mu rękę.
- To w takim razie... Masz może ochotę, żeby przejść się ze mną? - zapytał, a ___ tylko kiwnęła głową.
Spacerowali po mieście blisko trzy godziny. Rozmawiali o wszystkim. Wyjawiali sobie sekrety. Śmiali się. Jakby znali się od zawsze. Gdy już zaczęło się ściemniać, postanowili udać się do małego parku niedaleko rzeki Han.
- No to... Powiedz mi... Chyba nie często zaczepiasz dziewczyny na ulicy - zapytała.
- Hm... Dzisiaj był mój debiut - zażartował.
___ podeszła do jednego z drzew i oparła się o jego korę plecami. Kiseop podszedł do niej bardzo blisko. Był od niej wyższy.
- Całkiem nieźle ci poszło - popatrzyła mu w oczy.
- No, ja myślę - podszedł jeszcze bliżej.
Stykali się ciałami. Szatyn położył rękę na jej biodrze i lekko do siebie przysunął. Ona zaś oparła się o jago tors.
- A często całujesz na pierwszej randce? - uśmiechnęła się.
- Dzisiaj również będzie mój debiut - zniżył głos.
Powoli przysuwał się do niej, aż w końcu złączyli się ustami. Chłopak naparł na nią i objął mocno. Dziewczyna zaś oparta o drzewo, oplotła jego szyję. Po paru minutach namiętnego pocałunku, odsunęli się od siebie z uśmiechem od ucha do ucha.
- Nie było tak źle - zaśmiała się - ale musisz jeszcze poćwiczyć.
- Mam nadzieję, że będę miał sporo okazji - cmoknął ją w usta.


~~~~~~~~~~
Czekam na wasze komentarze! ;) Jeśli lubicie czytać mojego bloga, nie zapomnijcie go dodać do "Obserwowanych" ^^
Przypominam też, że w zakładce "Zespoły" będziecie miały rozpisane wszystkie moje dotychczasowe wpisy z biasami :3

niedziela, 21 kwietnia 2013

[Sehun - z dedykacją dla Yuki] 3 Piętra Do Miłości


- No puszczaj! - zapierałam się wszystkimi siłami.
- Nie ma mowy! Idziemy na policję! Nie będę tolerował kradzieży! - szedł tak szybko, że z trudem łapałam powietrze w płuca. Od jego uścisku, bolał mnie nadgarstek.
- Nie ukradłam ci tego portfela mówiłam ci! - jęczałam.
- Jasne, fakty mówią za siebie!
Minęliśmy dwie główne ulice miasta. Jako dosyć popularna gwiazda w Korei, musiałam zasłaniać twarz przed komórkami natrętnych dziewczyn.
- Odbiło ci! - krzyknęłam - Mówię ci! Znalazłam go przed wejściem do centrum handlowego i od razu chciałam go zanieść do informacji, ale skąd mogłam wiedzieć, że zaraz na mnie napadniesz?! - w końcu zaparłam się nogami i musiał na chwilę przystanąć. Odwrócił się do mnie napięcie. Na jego czole malowała się litera "v", która nie wróżyła nic dobrego. Popatrzył mi w oczy, przenikliwym spojrzeniem.
- Nie wierzę ci - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Ugh... - westchnęłam i dalej za nim podążałam, gdzie kol wiek mnie prowadził.
Po paru minutach znaleźliśmy się przed komisariatem. Stanęłam przed nim jak wryta i nie byłam w stanie ruszyć się dalej. Nerwowo przygryzałam wargę.
- Co...? - syknął Sehun - Strach cię obleciał hm? - zaśmiał się złowieszczo.
- Wolne żarty - przymrużyłam oczy.
Chwilę potem, chłopak ciągnął mnie do środka siłą. W środku komisariat wyglądał całkiem schludnie i wcale nie tak strasznie jak mi się zdawało. Ciągle mijałam nowe twarze, widać było, że ludzie tam byli bardzo zapracowani. Weszliśmy do windy. Jako, że budynek był wysoki musieliśmy wjechać, aż na 10 piętro.
- Słuchaj, ja na prawdę nie zabrałam ci tego portfela - zaczęłam błagalnym tonem.
- Nie mam żadnych podstaw do tego, aby tak sądzić - uniósł podbródek.
- Dobra, koniec tego - szybko odszukałam przycisk w windzie "stop" i nacisnęłam go czym prędzej. Po chwili zatrzymaliśmy się.
- Co ty robisz?! - wrzasnął oburzony - chyba ci na mózg padło.
- Może i tak, ale na pewno nie tak bardzo jak tobie! Nie ukradłam ci tego portfela okej?! - byłam gotowa rzucić sie na niego ze złości.
- To dlaczego tak o chowałaś, gdy do ciebie podszedłem?!
- Nie miałam pojęcia, że był twój! I wcale go nie chowałam!
Chłopak jakby przemyślał dopiero co moje słowa i zamyślił się.
- Okej. Niech ci będzie, wierzę ci - machnął ręką - ale! - pokazał na mnie palcem - dla udowodnienia mi swojej niewinności, kupisz mi kawę - przymrużył oczy.
- A co ja twoja służąca? - oparłam ręce na biodrach.
- Zawsze możemy jechać na górę - spojrzał na sufit windy.
- Ugh... - westchnęłam ciężko - Niech ci będzie - pokręciłam głową.
Blondyn odsunął mnie i podszedł do panelu windy.
- No wciśnij ten guzik i idźmy już stąd - powiedziałam zniecierpliwiona.
- Em... - podrapał się w głowę - No naciskam - uderzył lekko pięścią w panel, próbując go uruchomić - ale to coś nie działa!
- Pokaż - odsunęłam go.
Powoli nacisnęłam guzik i rozejrzałam się. Nic.
- No to chyba nie możliwe! - rozżaliłam się - nie dość, że jestem na komisariacie, to jeszcze z tobą - pokazałam na chłopaka.
Powoli osunęłam się na ziemię.
- Mam nadzieję, że szybko nas stąd wyciągną - westchnęłam raz jeszcze.
- Aż tak przeszkadza ci moje towarzystwo - odwrócił wzrok i  również usiadł.
Spojrzałam na niego. Widać było, że trochę zabolały go moje ostatnie słowa.
- Zastanówmy się. Jak może cieszyć mnie towarzystwo kogoś, kto tak agresywnie się wobec mnie zachowuje? - przewróciłam oczami.
- No dobra okej... - przygryzł wargę - prze... przepraszam - burknął.
- Eh... Wcale mi tak nie przeszkadzasz - próbowałam załagodzić sytuację - jest nawet okej - uśmiechnęłam się pod nosem.
chłopak uśmiechnął się do siebie, ale próbował to ukryć.
- Wiesz... Jako, że jestem taki popularny... Myślałem, że jesteś nawiedzoną fanką i za wszelką cenę weźmiesz portfel ze sobą na pamiątkę czy coś - powiedział lekko zakłopotany.
- Nawet do niego nie zajrzałam, ale... raczej nie zrobiłabym czegoś takiego.
- A co? Nie lubisz mnie?
- Nie o to chodzi... Jako osoba... Jesteś okej - stuknęłam go lekko pięścią w ramię z uśmiechem - Jako gwiazda... Nie mam pojęcia...
- Ty też jesteś okej - uśmiechnął się do mnie po raz pierwszy.
Przeszedł mnie lekki dreszcz, gdy ujrzałam jego uśmiech. Dopiero wtedy zauważyłam, że z każdym zdaniem przysuwaliśmy się do siebie coraz bardziej i bardziej, całkowicie podświadomie. W końcu stykaliśmy się ramionami.
- Jest ci zimno? - zapytał w końcu - strasznie się trzęsiesz.
- Tak troszkę - powiedziałam, zgrzytając zębami.
Dzisiejszy dzień był ciepły, więc nie wzięłam nawet bluzy, ale siedzieliśmy w tej windzie już bardzo długo i stanowczo się ochłodziło. Spojrzałam na Sehuna, który siedział w koszulce na krótki rękaw.
- Tobie też musi być zimno - powiedziałam otulając się ramionami.
- Tak troszkę - przygryzł wargę - wiem, że to dziwne pytanie, ale... czy mogę cię przytulić?
Zamurowało mnie. W podświadomości już wcześniej chciałam, żeby to zrobił, ale nie liczyłam na to. Teraz po prostu zabrakło mi języka w buzi. Zamiast odpowiedzieć, kiwnęłam mu głową na znak, że się zgadzam. Blondyn ułożył nas w taki sposób, że siedziałam między jego nogami i opierałam się o jego tors. Moje serce z każdym jego dotykiem uderzało coraz mocniej i mocniej, jakby liczyło czas.
- Chcę... Chcę czegoś spróbować - powiedział, obracając mój podbródek w swoją stronę.
Nie zdjął z niego ręki. Patrzyliśmy sobie w oczy. Byliśmy niebezpiecznie blisko.
- Czego? - "głupie pytania zadajesz" skarciłam się w myślach.
- Czegoś, co chciałem zrobić przez cały dzisiejszy dzień - jego oddech był coraz szybszy.
Bardzo powoli zbliżył swoje usta do moich. Na początku nieśmiało tylko je musnął, ale zaraz potem rozpoczęliśmy długi, namiętny pocałunek. Obróciłam swoje ciało, żeby móc objąć Sehuna za szyję. Jego dłonie spoczęły na mojej talii.
Po paru minutach usłyszeliśmy jakby trzask. Oderwaliśmy się od siebie. Ja ze strachu jeszcze mocniej przytuliłam się do Sehuna.
- Co to było? - zapytałam przerażona.
- Nie mam pojęcia - powoli pomógł mi wstać.
Znowu usłyszeliśmy trzask, ale jakby głośniejszy niż poprzedni. Minęło parę sekund, a winda ruszyła.
- Uratowani! - ucieszyłam się.
Trafiliśmy na trzecie piętro komisariatu, gdzie czekało na nas paru elektryków i konserwatorów.
- To zdaję się, że już będę się zbierać - powiedziałam ze spuszczoną głową.
Chłopak przeszukał kieszenie i wyjął mały zwitek papieru. Rozwinął go i długopisem, który wcześniej zabrał z biurka policjanta, napisał coś. Zaraz potem oddał mi go i puścił oko.
- Muszę już iść. Gdybym nie miał teraz czegoś do załatwienia... Na bank odprowadziłbym cię do domu - szybko mnie pocałował i udał się w stronę wyjścia - masz dzisiaj zadzwonić - rzucił przez ramię.


wtorek, 16 kwietnia 2013

[Od Heisoo] UWAGA! PILNE!

Hm... Nie wiem jak mam Wam to napisać, ale na chwilę obecną muszę zawiesić bloga. Bardzo mi przykro z tego powodu, ale mama zabiera mi dzisiaj komputer (za cudowne oceny) i nie mam pojęcia zielonego, kiedy mi go odda  TT^TT


Ale nie bądźcie smutni, bo gdy tylko dostanę go z powrotem, zacznę na nowo pisać scenariusze. Będę nadrabiać zaległości w dedykach i będę się starać jak najczęściej do Was zaglądać. Trzymajcie za mnie kciuki, aż poprawię swoje oceny :D




niedziela, 14 kwietnia 2013

[Ren] Pierwszy Raz


Siedziałam w parku na ławce. Grubymi, puszystymi płatkami padał śnieg. Wszystkie drzewa były nim przykryte. Każde źdźbło trawy pod nim spoczywało. Cieszyłam się spokojem. W końcu nie tak często mogłam się aż tak odprężyć. Nie patrzyłam na ludzi, chodź nie było ich tam zbyt wielu. Nikt nie przyciągał mojej uwagi. Tylko biała płachta. Na gałązkach drzew utworzyły się sople. Wyglądały wtedy niczym tysiące diamentów. Powoli otworzyłam torbę i wyjęłam z niej chusteczki do nosa. Spokojnie zaczęłam go wycierać, gdy nagle ujrzałam coś, albo raczej kogoś... nadzwyczajnego. Białowłosy chłopak stał jakieś 50 metrów ode mnie po kostki w śniegu. Był lekko odwrócony, przez co widziałam tylko kawałek jego twarzy. Nie uśmiechał się, powiedziałabym raczej, że... był smutny. W około niego nie było drzew, toteż mogłam spokojnie go obserwować. Blondyn wyciągnął rękę z kieszeni i ściągnął rękawiczkę, odsłaniając długie, białe jak porcelana dłonie. Po chwili delikatnie uniósł ją ku górze, aby złapać jeden z płatków śniegu.
Nie mogłam oderwać od niego oczu, jakby mnie zachipnotyzował. Siedziałam i patrzyłam. Moje serce oderzało niczym młot. Tak bardzo chciałam do niego podejść, ale... co bym mu powiedziała? Blondyn powoli zaczął się cofać w moją stronę. Był do mnie odwrócony plecami, więc pewnie mnie nie widział. Zbliżał się coraz bardziej i bardziej. W końcu wyszedł butami ze śniegu na chodnik. Nie dzieliło nas więcej niż może metr. Stał tyłem i oddychał ciężko, jakby czegoś się przestraszył. Po cichu wstałam i chciałam zapytać czy wszystko w porządku. Niestety zrobiłam to trochę za późno. Chłopak również się cofnął, przez co zderzyliśmy się i oboje wylądowaliśmy na zimnym, brudnym chodniku.
- Nic ci nie jest?! - zaczął krzyczeć z przerażeniem - OMO! Co ja narobiłem?! Jesteś cała?! Czy na pewno wszystko ok?!
Spanikowałam. Krzyczał tak głośno, że nie było mnie stać na prostą odpowiedź "tak", zamiast tego ciągle potakiwałam, nerwow przełykając ślinę.
- Nie musisz iść do szpitala czy coś?! - złapał mnie za ramiona i popatrzył mi w oczy.
Spojrzałam na niego z wybałuszonymi oczami. Serce zabiło mi mocno. Po chwili chłopak zorientował się o co mi chodzi i puścił, przepraszając przy tym jakieś dziesięć razy.
- Jak ja ci to wynagrodzę? - podrapał się po głowie - kawa? - zaproponował.
- Spacer? - zapytałam nieśmiało.
Wydawał się być lekko zbity z tropu, ale przytaknął z entuzjazmem.
Spacerowaliśmy przez dobre dwie godziny. Każda chwila z nim spędzona, mijała nizmiernie szybko. Pokonałam strach i starałam się rozmawiać z nim normalnie. Ren. Jego ksywka. Nie znałam go dobrze, ale zdawało mi się, że mogę powiedzieć mu każdą, nawet najmniejszą rzecz, która mnie martwi.
- Czemu byłeś tutaj sam? - zapytałam w końcu.
- Poczułem, że właśnie tutaj muszę przyjść. Nie wiem... Coś tak mnie tutaj ciągnęło... Ale pewnie uznałaś, że jestem trochę dziwny... - odwrócił wzrok, lekko skrępowany.
- Niby dlaczego miałabym tak pomyśleć? - spojrzałam na niego pytająco.
- Nie jestem... Nie jestem... Zwykły... Ja... Często lubię być sam - skrzywił się - i niektórym to przeszkadza... Mówię zawsze to co myślę. Zachowuję się inaczej... Niektórzy uważają wręcz, że jestem psychicznie chory - przygryzł wargę.
- Hm... Nie sądzę, żebyś był psychicznie chory... - uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję, że to mówisz - przystanął.
Obróciłam sie do niego. Stał bez ruchu i uśmiechał się do mnie, ale to był... zimny uśmiech. Przepełniony smutkiem i cierpieniem. Podeszłam do niego.
- Czemu nie idziesz? - przetarłam twarz ze śniegu.
- To dziwne... - nie przestawał się uśmiechać.
- Co takiego? - zdziwiłam się.
- Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem.
W tej chwili nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć.
- N... Nie wiem - zająknęłam się.
- Nigdy ci się nie zdarzyło? - zaśmiał sie cicho.
- Raczej... nie - odwróciłam wzrok - a.. a ty?
- Hm... - uśmiechnął się sam do siebie.
- Co hm? - naciskałam.
- Tak...
- No to masz szczęście, ja sama jeszcze nie... - przerwałam.
Ren zbliżył się do mnie. Schwylił się lekko tak, aby nasze czoła się zetknęły. Uśmiechnął się i powoli złożył na moich ustach delikatny, ale namiętny pocałunek. Trwał on może sekundę, może dwie. Blondyn po chwili znowu się oddalił i z uśmiechem na twarzy powiedział:
- Dziś był mój pierwszy raz - zaśmiał się i wtedy po raz ostatni widziałam go tamtego dnia.


~~~~~~~~~~~~~~~~~

No to teraz tak trochę ode mnie. Mam parę zamówień od was, ale niestety nie udało mi się ich kompletnie spisać. Oto lista tych, które sobie zapisałam:
Sehun -> Yuki
Kiseop -> Rosalie Levi
Jongup -> Ania Adamczyk

Tych, którzy coś zamawiali, a nie ma ich na liście (a na pewno tacy są) proszę, o napisanie pod tym postem raz jeszcze. Przepraszam was, ale laptop mi szwankuję i nie widzę tego, co piszecie pod innymi postami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Odnośnie przerwy, wiem, że mnie długo nie było. Mama po prostu lubi zabierać mi komputer, ale teraz już postaram się regularnie dodawać coś na bloga ;)