niedziela, 10 lutego 2013

[Kris] Rzeczywistość

Dzień jak codzień. Praca w agencji SM Enterteinment z początku zdawała się być tak atrakcyjna, jednak były to jedynie pozory. Raczej nie odpowiadało mi ciągłe latanie za dyrektorem z jego kubkiem kawy w ręku. Jedna wielka monotonia.
Miałam wielką nadzieję, że chociaż uda mi się poznać jednego z idoli, niestety moje nadzieje były na razie w fazie niedokonania. Byłam odpowiedzialna jedynie za spełnianie zachcianek dyrektora i jego orszaku. Brzmi wspaniale, nieprawdaż? Jednak nie byłam w stanie nikomu powiedzieć jak się czuję. Wszystko co w sobie kryłam nie mogło ujrzeć dnia codziennego.
- ____ kawa dla mnie natychmiast! - wrzasnął do mnie dyrektor.
- Dla mnie też, z podwójnym mleczkiem - powiedziała następna, a za nią kolejne dziesięć osób.
Z grymasem na twarzy wyszłam z wielkiego budynku, gdzie mieściła się ta cała korporacja. Wiało rześkie powietrze, które porywało za sobą moje włosy. Uważnie spoglądałam na kafelki chodnika i starałam się nie wchodzić na przerwy pomiędzy nimi. Miłe wspomnienie dzieciństwa. W końcu dotarłam do najbliższej kawiarni i złożyłam zamówienie. Czy było mi ciężko niosąc dziesięć gorących opakowań kawy? Owszem, ale już się przyzwyczaiłam. Robiłam to zbyt często. Przez to wszystko ledwo widziałam gdzie idę.
Powoli stawiałam kroki, przy tym próbując nie wylać wszystkiego.
- Może ci pomogę? - usłyszałam niski głos należący do mężczyzny.
Przez te wszystkie opakowania kawy nic nie widziałam. Po chwili chłopak zabrał ode mnie parę kubeczków. Powoli uniosłam wzrok. Czy mi się zdawało? Nie, to na pewno nie był sen. Jakby na pstryk palców wyszły zza chmur promienie słońca, które jeszcze bardziej oświetliły jego twarz. Blond włosy pod wpływem wiatru łagodnie falowały. Uśmiechał się do mnie.
- J.... - zająknęłam się - ja.... Nie potrzebuję pomocy - próbowałam zabrać od niego kawę, jednak on odsunął się.
- Nie ma sprawy. Pomogę ci - zaśmiał się cicho - Jestem Kris.
- Wiem kim jesteś - powiedziałam nieufnie - jeśli chcesz mi pomóc to chodź.
Nie spojrzałam na niego. Bałam się. To było zbyt piękne żeby było prawdziwe. EXO. Kris.
- Może mi się przedstawisz? - dobiegł do mnie radośnie.
- Chyba... Nie widzę takiej potrzeby - uniknęłam jego spojrzenia ponownie.
- Dobra nie żartuj ______ -  nagle przystanęłam i spojrzałam na niego z wybałuszonymi oczami.
Kris jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że wymówił moje imię. Natychmiast przyłożył sobie rękę do ust.
- Skąd... Ty... Skąd znasz moje imię? - oburzyłam się.
- Eh... - poprawił nerwowo włosy - ten... No bo ja właśnie... Y... Dyrektor mi powiedział! - wskazał na mnie palcem.
Nie wierzyłam w ani jedno słowo. Bez dalszego prowadzenia dyskusji poszłam dalej. Pomimo tego, że jako fanka kochałam go ponad życie, to teraz miałam ochotę żeby stamtąd poszedł.
Minęło parę godzin od tego co mnie spotkało. Nadal starałam sobie poukładać to wszystko w głowie. Jednak nie mogłam znaleźć żadnego logicznego wytłumaczenia, dlaczego znał moje imię. Jestem przecież nikim. Na pewno nie powiedział mu tego dyrektor.
Pogrążona w myślach, odniosłam pudło z dokumentami do magazynu. Wracając mijałam salę taneczną.
- Hej! - usłyszałam znajomy głos - _____! Poczekaj na mnie!
Odwróciłam się i wtedy stało się coś czego już naprawdę bym się w życiu nie spodziewała. Ja i Kris znaleźliśmy się niebezpiecznie blisko. On niechcący tak się rozpędził, że wpadł na mnie. Oboje wylądowaliśmy na podłodze. Chłopak niestety zamiast od razu się podnieść, usiadł na moich nogach.
- Jaaaah!!!! - krzyknęłam, próbując się wydostać - złaź!
- Aigo... Wiesz jak długo cię szukałem? - westchnął - mam do ciebie pytanie - spojrzał na mnie, przygryzając kusząco dolną wargę.
- Niby jakie? - nadal próbowałam się wydostać.
Kris powoli przysunął się bardzo blisko. Znalazł się tuż nade mną. Serce zaczęło mi walić jak szalone. Chłopak zablokował moje ręce i nogi. Nie miałam z nim w tej chwili szans. Miał bardzo silny uścisk. Jego twarz jeszcze bardziej się przybliżyła. Jego oczy wpatrywały się we mnie tak intensywnie. Czułam nad sobą jego ciepło i bicie serca. Z każdym centymetrem coraz bardziej i bardziej. Pachniał męskimi perfumami. Po chwili nasze nosy się zetknęły. Myślałam, że nie posunie się dalej, ale się myliłam. Powoli przekrzywił głowę i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Czas dla mnie się zatrzymał. Była tylko ja i on. Oboje w tej naszej innej rzeczywistości. Chłopak przerwał i powoli się podniósł, z uśmiechem od ucha do ucha. Po chwili podniósł się i zostawił mnie na podłodze. Chłopak jeszcze raz się do mnie odwrócił.
- Dziękuję za uratowanie mnie - powiedział cicho.
- Co? Nie rozumiem. Przed czym? - szybko się podniosłam.
- Przed rzeczywistością - rzucił i odszedł.


1 komentarz:

  1. "- Dziękuję za uratowanie mnie - powiedział cicho.
    - Co? Nie rozumiem. Przed czym? - szybko się podniosłam.
    - Przed rzeczywistością - rzucił i odszedł."
    Czy on jest jakiś głupi!?!?!?! Tak ją (bohaterkę) zostawić!!! Z jakie on się bajki urwał?! No słów na niego nie mam ;/

    OdpowiedzUsuń