niedziela, 17 lutego 2013

[Taemin] Nauka Pasji

- Dziękuję! - powiedziałam, chowając pieniądze do kieszeni. Ludzie powoli zaczęli się rozchodzić, widowisko się zakończyło. Włożyłam czapkę na głowę i udałam się aby pozbierać swoje rzeczy. Zrobiło się zimno. Gdy przyszłam tańczyć na ulicę, było co najmniej 20 na plusie, a teraz temperatura dramatycznie spadła. Spakowana i lekko zziębnięta pobiegłam na przystanek autobusowy. Mój miał przyjechać dopiero za pół godziny. Trzęsąca się z zimna, wyciągnęłam gazetę z torebki i zaczęłam ją kartkować.
- Same gwiazdy i nic ciekawego... - westchnęłam - a gdzie talent i pasja?
Z czasopismem przed oczami powoli usiadłam na ławeczce. Moje ramiona cały czas owiewał zimny podmuch wiatru. Patrzyłam na stronice gazety i starałam się doszukać czegoś co będzie warte poświęcenia uwagi. Nagle natrafiłam na jeden artykuł o zespole - SHINee. Przejrzałam dokładnie wszystkie zdjęcia, starając się znaleźć coś do czego mogę się przyczepić. Niestety, byli oni zbyt idealni.
- Ideały nie istnieją - powiedziałam do siebie - A gdzie tutaj pasja i talent? Myślą, że jak ładnie wyglądają to są kimś?
- Nie możesz być aż tak powierzchowna - usłyszałam koło siebie czyiś głos.
Spojrzałam w prawo. Koło mnie siedział młody chłopak ze spuszczoną głową. Miał na sobie długi płaszcz i kapelusz, więc nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Wcześniej nie zauważyłam, że tam siedział. Skupiłam się wyłącznie na gazecie.
- Powierzchowna? - pomarszczyłam brwi.
- To, że są przedstawiani tak czy tak, nie oznacza, że wiesz jacy są... Na podstawie tego co jest tutaj napisane na pewno nie dowiesz się jaki jestem - chłopak zdjął kapelusz.
Jego twarz wydała mi się znajoma. Uniosłam magazyn i porównałam twarze. Po chwili zaniemówiłam.
- Ojej... Ja znaczy... Ty! - wskazałam na niego palcem i zakryłam buzię, żeby nie zacząć krzyczeć. Koło mnie siedziała gwiazda. Nie byle jaka. Taemin?! Ale co on tam robił?!
- Ja - spojrzał na niebo i westchnął - dlaczego wy wszystkie musicie być takie same? - powiedział bez emocji.
- Takie same? - oburzyłam się.
- Patrzycie tylko na obudowę, ale zajrzeć do środka nie ma komu - westchnął ponownie.
- Słucham? - odłożyłam gazetę na bok.
Szatyn powoli wstał i wyszedł na ulicę. Powoli odwrócił się do mnie i wykonał parę kroków tanecznych. Bardzo mi to zaimponowało, ale nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Podszedł do mnie.
- Zadowala cię to?
- Nie ma w tym za grosz uczuć czy emocji - powiedziałam obojętnie.
- No właśnie - chłopak tupną nogami ze złości - Wszystko się wali... Kiedyś sprawiało mi to przyjemność...
- Czemu teraz tak nie jest? - skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Gdy tańczysz... Sprawia ci to przyjemność, ale... Gdy tego chcesz... - spuścił głowę - robienie czegoś na siłę... Nie masz z tego żadnej satysfakcji - przeczesał grzywę ręką - bez celu... Nie ma to sensu... - powiedział apatycznie - Tak, w ogóle... - spojrzał na mnie od góry do dołu - ty tańczysz?
- Może trochę - powiedziałam skromnie.
- Pokaż - uniósł podbródek, jakby chciał podkreślić swoją wyższość.
Skrzywiłam się i podniosłam powoli.
- Sam tego chciałeś - włączyłam przenośny odtwarzacz i zatańczyłam krótki układ wymyślony na poczekaniu. Zakończyłam mocnym obrotem. Lekko zdyszana wyłączyłam urządzenie i przeciągnęłam się. Taemin był trochę zbity z tropu. Jakby go ktoś uderzył.
- I co? Szczęka opadła? - zaśmiałam się.
- Znaczy... Naucz mnie tak! - złapał mnie za ramiona.
- Ale jak? - wystraszyłam się.
- Tego, jak to robisz... Masz pasję... - popatrzył mi w oczy.
- Cały twój problem polega na tym - wyrwałam mu się - że kojarzy ci się to z bólem i niechęcią.
- I co mam niby z tym zrobić?
- Pomyśl o swoich 3 ulubionych rzeczach - powiedziałam.
- I co mam niby zrobić z naleśnikami, cheerleaderkami i telefonem?
- Wyobraź sobie, że musisz zaimponować cheerleaderkę, rozmawiającą przez telefon i jedzącą naleśniki.
Chłopak początkowo jakby nie zrozumiał, ale po chwili się zastanowił i uśmiechnął się szeroko. Powoli zamknął oczy i zaczął tańczyć. Miał uśmiech na twarzy przez cały czas. Podobało mu się. Skończył, powoli
uniósł powieki i westchnął.
- Wow - zaśmiał się - dawno się tak nie czułem.
Po chwili na przystanek przyjechał autobus. Spojrzałam na numer, ale to nie był mój. Taemin podszedł do mnie i mocno przytulił. Znieruchomiałam, każdy mój mięsień odmówił posłuszeństwa. Chłopak odsunął się i nałożył mi na ramiona swój płaszcz.
- Dziękuję - uśmiechnął się. Ujął moją twarz dłońmi i powoli zaczął przysuwać swoją twarz. Musnął lekko moje czoło swoimi ustami - Wrócę jeszcze po ten płaszcz.
Zaśmiał się i migiem wskoczył do autobusu, zostawiając mnie z płaszczem, torbą i nowym uczuciem.


2 komentarze:

  1. I znowu wyszedł Ci genialny scenariusz :D Można nawet powiedzieć że to są jedne z lepszych scenariuszy o kpop'owych gwiazdach po polsku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrrrruuu genialny ;) Dopiero zaczęłam czytać tego bloga a już mi się podoba. Oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń